I wtedy właśnie go zobaczyłam.
A właściwie najpierw zobaczyłam ją. Była cholernie ładna. Miała gęste kręcone włosy, oczy jak gwiazdy i całkiem miły uśmiech.Odrobinę zbyt masywne nogi i zbyt wydatny brzuszek niestety nie odbierały jej uroku. Przytulała się do Szymona, a właściwie wiła się wokół niego jak bluszcz, a on najwyraźniej był zachwycony. Nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór.
Dziewczyny szybko zorientowały się w sytuacji i solidarnie stanęły obok mnie.
- Wpierdolić im? - zapytała rzeczowo Klara.
- Lepiej zmieńmy lokal... - Ola była nastawiona bardziej pokojowo.
- Nie - machnęłam ręką. - Po prostu muszę się napić.
W tempie niegodnym damy pozbyłam się zawartości swojej szklanki i zamówiłam kolejnego drinka. Kiedy po moim ciele rozlała się kojąca moc promili, wróciłam na parkiet. Teraz już nie spławiałam oblegających mnie facetów, wręcz przeciwnie - uśmiechałam się do nich zachęcająco, byle tylko wpienić byłego. Może w środku czułam, że to głupie i dziecinne, ale mój zdrowy rozsądek postanowił zasnąć tej nocy.
W pewnej chwili Ola chwyciła się za serce, prezentując światu minę pt. "Nie wierzę, kurwa, własnym oczom". Podążyłam za jej wzrokiem. Kilka metrów od nas stał nonszalancko oparty o bar Piotrek Nowakowski, siatkarz Resovii Rzeszów. Platoniczna, demoniczna, niezaspokojona miłość Oli.
- Weź mnie uszczypnij, Anka, bo to jakiś żart chyba. Albo od tego światła mi się w oczach mota, albo opary z twoich drinków mnie zamroczyły, albo to sen, albo...
- Nie, ja też go widzę.
- Boże najsłodszy, co teraz?
- Hmm... Teraz powinnaś stać tu osłupiała do końca imprezy, pozwolić mu odejść, a potem do końca życia pluć sobie w brodę.
- Tak myślisz? - zapytała Ola niezbyt mądrze, ale moja mina doprowadziła ją do porządku. - Dobra, idę, ale jeśli on mnie wyśmieje, to skoczę z dachu waszego bloku. Wcześniej zrzucając ciebie.
- Trzymam kciuki - uśmiechnęłam się, jednocześnie odrobinę jej zazdroszcząc. Ona szła spełnić swoje marzenie, podczas gdy ja mogłam tylko udawać. Grałam szczęśliwą przed Szymonem, ale była to gra wyraźnie desperacka, nie wiedziałam jak długo utrzymam się w ramach, które sama dla siebie ustaliłam. Za to Szymon ewidentnie świetnie się bawił. Zauważył mnie, ale nie wyglądało na to, że to budzi w nim jeszcze jakieś emocje. Jakże szybko można wymieść kogoś z mózgu!, dziwiłam się. To właśnie mi pozostało po dwóch latach pieprzenia o miłości i budowania wizerunku fantastycznej pary.
***
- Masz ogień? - zapytała Ola, nerwowo poprawiając włosy.
- Nie palę - odpowiedziała miłość jej życia.
Oczywiście, że nie palił. Wiedziała o tym nie od dziś.
- W sumie ja też nie - oznajmiła ze śmiechem, który w duchu natychmiast uznała za idiotyczny.
Podniósł na nią wzrok, w którym, o dziwo, nie było drwiny ani politowania.
- A tańczysz? - zapytał niskim głosem.
- Zależy z kim.
Jego wyciągnięta ręka posłużyła za odpowiedź. Ujęła ją, z trudem opanowując drżenie.
***
Plan Klary na ten wieczór oscylował pomiędzy "zachować klasę" a "dobrze się bawić". Patrząc na wygibasy dziewczyn coraz bardziej skłaniała się ku drugiej opcji, ale w tym celu musiała wzmocnić pewność siebie odrobiną alkoholu.
- Co dla pięknej pani? - zagaił barman najbardziej wyświechtanym tekstem pod słońcem.
Podniosła na niego sceptyczny wzrok, ale wtedy aż zachłysnęła się z wrażenia. Chłopak miał cudownie rozwichrzone włosy, uśmiechnięte oczy i ładnie wykrojone usta. Najciekawsze zaś były jego ręce - duże i silne, o smukłych palcach. Emanowały poczuciem bezpieczeństwa.
- Przygotuj coś, co według ciebie będzie do mnie pasować - poprosiła odrobinę prowokacyjnym tonem.
Zmierzył ją taksującym spojrzeniem, po czym oznajmił, jednocześnie sięgając po różnokolorowe butelki:
- Bywasz gorąca, ale i niedostępna jak meksykańska tequila. Egzotyczna jak likier pomarańczowy. Szlachetna jak biały rum. Elegancka, dlatego dodam nieco ginu, ale i prowokacyjna jak czysta wódka. Słodyczy też ci nie brakuje... - sięgnął po syrop cukrowy - ale czasem skrywasz ją pod ujmującą kwaśną minką - wkroił dwa plasterki cytryny, a całość dopełnił colą. - W czymś się pomyliłem?
- Zostałam zdiagnozowana nad wyraz trafnie - uśmiechnęła się Klara. - Ale trochę mnie martwi, że można ze mnie czytać jak z otwartej księgi.
- Nie, po prostu ja jestem dobrym obserwatorem. Pod warunkiem, że trafię na osobę, którą warto obserwować.
- Jeśli to komplement, to dziękuję.
- Jak najbardziej. A teraz sprawdzimy jak smakujesz - podał jej szklankę, uprzednio upijając z niej niewielki łyk.
Klara spróbowała, machinalnie przykładając usta w tym samym miejscu. Drink był specyficzny, wielopłaszczyznowy. Najpierw smakował nieco cierpko, ale potem nabierał subtelnej słodyczy, orzeźwiał i rozgrzewał jednocześnie.
- Widać, że z ciebie mistrz w swoim fachu - pochwaliła.
- Nic z tych rzeczy, jako barman występuję po raz pierwszy. Jestem tu tylko w zastępstwie za kolegę.
- To czym zajmujesz się na co dzień?
- Głównie blokowaniem ataków.
- Ataków rozpalonych dziewcząt?- Klara uniosła brew.
Chłopak roześmiał się serdecznie.
- Raczej spoconych facetów.
Jej mina musiała idealnie odzwierciedlać przerażenie i niesmak, jakie wywołały te słowa, bo szybko dodał:
- Jestem siatkarzem. Środkowym.
***
<KLIK>
Od dłuższego czasu czułam na sobie wzrok wysokiego bruneta o wyrazistym, seksownym zaroście, który tańczył z jakąś nieciekawą dziewczyną, ale ewidentnie był przy niej tylko ciałem. Po krótkiej potyczce z samą sobą zdecydowałam się posłać mu wystudiowany uśmiech. Natychmiast szepnął coś swojej towarzyszce i zjawił się przy mnie.Prawidłowa reakcja, plus pięć punktów na start. Chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie, nie pytając o zdanie, a jego ciało znalazło się zdecydowanie za blisko jak na tak świeżą znajomość. Dosięgnął mnie drapieżny zapach Truth Calvina Kleina. W tańcu był zdecydowanie dominujący, obezwładnił mnie siłą swojej męskości. Czułam jego spokojny oddech na szyi i niespokojne palce w talii i już chciałam mu oznajmić, że jest arogancki, ale nagle dotarło do mnie, że on o tym wie. Tak, to jest świadoma arogancja, a może nawet zamierzona. To arogancja, która wyzwala we mnie coś na granicy nieśmiałości i podniecenia.
Chciałam głębiej analizować swoje nagłe emocje, ale wtedy mój wzrok padł na Olę. Na Olę, albo raczej na ten ludzki kokon, który stworzyła z Nowakowskim, bo spletli się ze sobą tak mocno, że trudno było określić gdzie kończy się jej ciało, a zaczyna jego. Ola cała była muzyką. Kołysała biodrami w tak niewiarygodnie kobiecy sposób, że mogłam się domyślać jaką burzę doznań budzi to w jej partnerze. On gładził delikatnie jej talię i bardzo chciał być dżentelmenem, ale potem napięcie wzrosło. Zdecydowanie przesunął dłonie wyżej, muskając jej piersi i budząc wyczekujące dreszcze. Ona przejechała palcami po jego umięśnionym brzuchu i udach, lubieżnie oblizała usta, po czym skupiła się na wykonywaniu zmysłowych ruchów, kątem oka obserwując reakcje jego ciała. Przyciągnął ją do siebie, aż złączyli się biodrami i zsynchronizowali ruchy. Piotrek zagryzał wargi i oczywiste było, że ledwie nad sobą panuje. Odchylił dziewczynę do tyłu, podziwiając jej dekolt, teraz szczególnie mocno wyeksponowany. Ola kocim ruchem na chwilę zeszła niżej, a podnosząc się spojrzała mu wyzywająco w oczy. I właśnie to spojrzenie poruszyło go najbardziej. Każdym zmysłem pojął, jaka jest piękna. Potem odwrócił ją plecami do siebie i ciasno objął od tyłu. Jego ręce poczynały sobie coraz śmielej, nie przekraczając jednak pewnej niepisanej granicy. Ujęła go za nadgarstki, wykonała zgrabny obrót i zbliżyła się tak, że ich twarze dzieliły centymetry. Wyczuła jego urywany oddech i szalenie ją to nakręciło. Nie miała pojęcia jak to się stało, że zaczęła emanować taką pewnością siebie, ale nie chciała tego analizować. Liczyła się ta chwila.
Kiedy wybrzmiały ostatnie takty piosenki, oni wciąż trwali w tej samej pozycji, obdarzając się głodnym wzrokiem. W końcu Piotrek złożył na jej dłoni krótki pocałunek. Czuła jak skóra ją parzy jeszcze długo po tym, kiedy odszedł.
***
- Cześć, Aniu - zagaił Szymon i być może to kwestia mojego nastawienia, ale mogłabym przysiąc, że w jego głosie był jad. Masa jadu.
- Cześć, co słychać? - starałam się być uprzejma, jednocześnie ściskając za przegub swojego nowego "znajomego". Koniecznie musiał wystąpić w tej scenie.
- U nas świetnie. Poznaj Magdę.
Miał tupet, oj, miał! Wymieniłam mocny uścisk dłoni z dziewczyną mojego chłopaka, błagając wszelkie siły na ziemi i niebie, by przerwały tę farsę.
- A ja jestem Łukasz, chłopak Ani - nieoczekiwanie włączył się brunet. - Musicie nam wybaczyć, ale bardzo już chcemy wrócić do swoich zajęć.
Odsunął mnie delikatnie od Szymona, po czym przyciągnął do siebie i bezceremonialnie pocałował. Zawirowało mi w głowie i musiałam oprzeć się na jego torsie, by zachować równowagę. Szymon tylko patrzył oniemiały, a drwina spełzła mu z twarzy. Sytuacja była tak irracjonalna, że nie umiałam jej przerwać. A może nie chciałam? Bo może mi się spodobało?
Jego język wyczyniał cuda, a wargi niemal parzyły. Całował mnie z tak nieposkromioną pasją, że momentalnie odczułam podniecenie we wszystkich strategicznych partiach ciała. Resztką świadomości zarejestrowałam, że dziewczyna Szymona ze zniecierpliwieniem odciąga go w inne miejsce, ale nie uznałam tego za powód, żeby przestać. Przeciwnie, teraz pocałunek stał się tylko nasz, bo nie obserwowały go żadne zbędne oczy. Rękami zaczęłam wodzić po jego plecach, językiem precyzyjnie badałam wnętrze ust i starałam się jeszcze nie pojmować niedorzeczności tego zdarzenia.
W końcu, po nieprzyzwoicie długim czasie odepchnęłam go od siebie i ze spóźnionym oburzeniem zapytałam:
- Co ty, do cholery, robisz?
- Ratuję twoją twarz w oczach byłego - odpowiedział chłodno.
- Skąd wiedziałeś, że to były? I skąd wiedziałeś, że tego potrzebuję?
- Szósty zmysł - uśmiechnął się z kpiną. Nawet kpina na tych ustach była seksowna.
- Dzięki, ale wykazałeś nadmiar zaangażowania.
- Dobrze, skoro nie chcesz, to więcej nie będę - odpowiedział tonem, z którego jasno wynikało, iż on doskonale wie, że ja chcę i że następny raz i tak nastąpi.
A potem po prostu sobie poszedł.
Rany, co za typ! Minus dziesięć punktów za bezczelność. Ale... plus piętnaście za technikę całowania!
***
- Boże, tlenu... - raz po raz powtarzała Ola, wachlując się dłonią. Ach, jakże ja ją rozumiałam!
Wyszłyśmy prosto w chłodną noc, ale nie zmniejszyło to w najmniejszym stopniu naszych emocji.
- Ej, muszę wam coś powiedzieć - odezwała się Klara.
- Cicho! - byłam jak w transie. - Ten palant mnie pocałował.
- A ja tańczyłam z Piotrkiem!
- A on mnie pocałował! I poszedł! I jest palantem!
- A Piotrek ze mną tańczył... I to jak tańczył...
- A ja się całowałam...
- Kurde, mogę coś powiedzieć? - wkurzyła się Klara. Słusznie. Zachowywałyśmy się jak kosmitki.
- Mów, ale najpierw musisz usłyszeć, że brunet się ze mną całował...
- I trzeba ci wiedzieć, że Piotrek Nowakowski poprosił mnie do tańca.
- SŁUCHAJCIE, DO CHOLERY, BO TO WAŻNE!
Jeśli Klara bardzo chciała, to umiała skutecznie wrzasnąć. Spojrzałyśmy na nią nieco przytomniej.
Po zachowaniu odpowiedniej pauzy, wyznała:
- Wiecie, że jestem szlachetna jak biały rum?
Wszyscy sobie tańczą, całują się, a ja tylko chleję... :<<<
OdpowiedzUsuńSad, but true. :D
A ja chcę nowy rozdział i basta! :D Skoro już mi wydałaś, że ma być dla mnie coś miłego to po prostu wychodzę z siebie :D Także, uszanuj moje zdrowie kochanie i dodaj czwóreczkę :D
OdpowiedzUsuńOch, Szymon to palant nad palantami. Naprawdę to takie dojrzałe przedstawiać swoją obecną dziewczynę Ani. Ich rozstanie spłynęło po nim jak po kaczce, a dziewczynie nie tak łatwo wymazać go z pamięci. Na szczęście z odsieczą przybył Łukasz i załatwił sprawę iście po męsku :D Teraz to Ania będzie rozpamiętywać nie Szymona, a usta Łukiego :D
Hahahah, w realu to jednak bym stała i gapiła się na niego, a nie podeszła, ale dobrze, że w opowiadaniu postąpiłam inaczej, bo przegapiłabym taki gorący taniec ^ ^ Chyba tym tego nie zniosła, serio. Także ja chcę więcej, bo mnie ta scena rozpaliła aż nadto :D
No, a Klara jest szlachetna jak biały rum, genialne :D To niech teraz na nią przyjdzie kolej do jakichś dzikich ekscesów :D
<3